niedziela, 22 września 2013

Od Dream CD Mirificusa

Popędziłam do biblioteki i spakowałam do torby parę map i książek, w tym jedną, której zawartość jest dla mnie wciąż zadziwiająca. Znalazłam ją parę dni temu podczas porządków. Mam nadzieję, że nie będziemy zmuszeni do użycia zapisanego tam zaklęcia...
Przerzuciłam torbę przez grzbiet i wymknęłam się z jaskini do chatki Taigi.
Wpadłam do środka akurat gdy szamanka piła herbatę. Upuściła filiżankę, która rozbiła się z trzaskiem o podłogę.
Taiga spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.
-Przepraszam! -odpowiedziałam szybko zakłopotana.
Wilczyca mruknęła cos pod nosem i zaczęła sprzątać.
-Chciałaś czegoś, tak? -spytała po chwili nieco głośniej.
-No.. tak Mam tu mapę -rozłożyłam pergamin na pustym stole- Powiedz mi proszę, gdzie znajduje się ta wielka biblioteka, gdzie znajdę specjalną książkę z opisami ziół.
Taiga uśmiechnęła się.
-Tak myślałam, że będziesz chciała to zrobić. To tutaj -wskazała łapą narysowane na mapie miasto- To AvLee, największy zamek w pobliżu, jakieś 100 mil drogi stąd -przesunęła łapę nad lasy Chetwood- Musicie iść przez pustkowia...
-Zaraz zaraz, skąd wiesz, że nie idę sama? -zdziwiłam się.
-A ten wilk, który stoi przed wejściem to nie twój towarzysz? Wygląda jakby się gdzieś wybierał. I swoją drogą... Ja go dobrze znam -zmarszczyła brwi.
Obróciłam się i wyjrzałam przez okno na polanę, gdzie stał już Mirificus. Czyli czas wyruszać...
-Więc jak już mówiłam musicie iść przez pustkowia, kierując się na północny-wschód. Masz, to wam się przyda -szamanka wcisnęła mi kolejną torbę- Woda i mięso. Zabezpieczone przed zepsuciem. Możecie mieć problemy ze znalezieniem zwierzyny po drodze.
-Dziękuję... -uśmiechnęłam się- Ale dlaczego...
-Chcę mieć tę książkę -rzuciła- A wy mi ją macie przynieść. ŻYWI! -zrobiła wielkie oczy i wypchnęła mnie za drzwi- Powodzenia! -krzyknęła, gdy ja i Mirificus znikaliśmy w lesie.
Nie mogłam pozbyć się lekkiego zdenerwowania, gdy przekraczaliśmy tereny watahy. Oby wszystko poszło dobrze...

<Mirificusie?>

niedziela, 15 września 2013

Od Animae CD Andrei

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Wstałam cicho, starając się nie zbudzić innych wilków, po czym wyszłam na zewnątrz, ziewając lekko. Las wyglądał cudownie o tej porze dnia - krople rosy lśniły w promieniach słońca, kolorowe ptaki uwijały się wokół swoich gniazd, a błękitu nieba nie zaburzała nawet jedna chmurka.
Zrobiłam kilka kroków, rozciągając mięśnie i rozglądając się dookoła. Wydawało mi się, że wszystkie wilki jeszcze spały, ale nie miałam nic przeciwko samotnemu spacerowi.
Nie byłam jedyna. Między drzewami mignęła mi sylwetka wilczycy. Andrea? Tak, to była ona. Słabo ją znałam, właściwie ledwo dołączyła do watahy, ale wydawała się być miła, choć niewiele o sobie opowiadała.
Odwróciła się, słysząc moje kroki i zmarszczyła brwi.
- Jesteś Animae, prawda? - spytała, mierząc mnie czujnym spojrzeniem.
- Tak. Nie miałyśmy chyba jeszcze okazji porozmawiać. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niej - Zresztą jestem w watasze niewiele dłużej niż ty.
- Naprawdę? Wydawało mi się, że wszyscy tutaj świetnie się znają...
- Zależy o kogo spytasz. Dość sporo czasu spędzam z Mirificusem, Sanguisem i Dream, kilka razy gadałam z Pumpkin i Novą, raz nawet z Akaymonem, ale poza tym słabo znam członków watahy. Nikt z nas się tu nie urodził, wszyscy zostali przygarnięci przez Dream, gdy tego potrzebowali, ale wciąż muszą borykać się ze swoją przeszłością.
- Więc jak długo istnieje wataha? - spytała wilczyca ze zdumieniem.
- Stosunkowo krótko. Właściwie nie jestem pewna, musiałabyś zapytać Sanguisa, bo on i Mirificus byli pierwszymi wilkami watahy Firefly. Poza Dream, oczywiście. Ja dość długo błąkałam się samotnie, zanim odnalazła mnie alfa, ale mam wrażenie, jakbym mieszkała tu od zawsze.
- Też uwielbiam tą okolicę. - odpowiedziała Andrea cicho - Jest tak... spokojnie.
- Gdzie mieszkałaś, zanim tu trafiłaś? - spytałam ciekawie - Oczywiście, jeśli chcesz się podzielić tą tajemnicą.

< Andrea?>

Od Mirificusa CD Dream

Powstrzymanie śmiechu na widok szczerego zdumienia na pysku Sanguisa wymagało niezłej samokontroli, ale wilk szybko się opanował i kiwnął głową z powagą. Dream miała rację, doskonale nadawał się na jej zastępcę, ale sądzę, że dla kogoś o tak okrutnej przeszłości ten chwilowy awans musiał być sporym szokiem. Nie zdążyłem jednak spytać się go, co o tym myśli - kilka minut później biegliśmy już z Dream leśnymi ścieżkami.
- Jaki mamy plan? - spytałem.
- Im szybciej ruszymy, tym szybciej wrócimy. - Dream westchnęła cicho - Nie powinnam zostawiać watahy samej sobie...
- Sanguis da sobie radę.
- Wiem...
- Więc czym się martwisz? - uśmiechnąłem się zawadiacko - Nie wmówisz mi, że perspektywa wyrwania się z codzienności ani trochę cię nie ekscytuje.
Dream wyszczerzyła zęby w uśmiechu, przyspieszając lekko.
- Spotkajmy się za godzinę pod chatką szamanki, muszę załatwić ostatnie sprawy przed wyprawą.
Kiwnąłem głową. Skierowaliśmy się w kierunku góry Sāmon, biegnąc coraz szybciej. Wydaje mi się, że obojgu nam spieszyło się do wyruszenia bardziej, niż byliśmy skłonni się do tego przyznać.

sobota, 14 września 2013

Od Andrei

Chodziłam cicho, po terenie watahy... Jak zawsze sama, to jedyne, co kochałam... Tę ciszę, spokój, chwile kiedy byłam sam na sam ze sobą i mogłam sobie wszystko przemyśleć. W pewnym momencie usłyszałam jakieś kroki...

 (Kto dokończy?)

czwartek, 5 września 2013