Po krótkiej wymianie zdań, dzięki którym dowiedziałam się, że przybysze
nie mają wrogich zamiarów, zaoferowałam swoją pomoc w ratowaniu wilka.
Nie minęło wiele czasu a prowadziłam nieznajomych w stronę Lecznicy,
która na moje szczęście nie znajdowała się daleko. Słabo mi się robiło
na samą myśl o stanie rannego wilka, więc chwilami przyspieszałam do
biegu, aby ta droga na reszcie się skończyła. Czy to był dobry pomysł?
Można się zastanowić, bo za każdym razem musiałam się obracać i
pilnować, czy wilk się nie zgubił. A wtedy czułam się jeszcze gorzej. Pomimo tego dotarliśmy w końcu do chatki. Po chwili natarczywego pukania, szamanka otworzyła drzwi.
-Co tym razem? -spytała zmęczonym głosem. Odsunęłam się na bok, odsłaniając rannego przybysza- Ach... Wejdźcie, szybko -powiedziała zadziwiająco spokojnie.
Nieznajomy wszedł do środka z rannym przewieszonym przez grzbiet i skierował się w wyznaczone przez szamankę miejsce w kącie chatki. Taiga spojrzała na mnie pytająco.
-N-nie, dziękuję -odpowiedziałam szybko zmuszając się na uśmiech. Wystarczyło mi emocji na dzisiaj i nie miałam zamiaru wchodzić jeszcze do środka.
-Jak chcesz -wzruszyła ramionami. Po chwili dodała- Nie martw się, zajmę się nim.
Kiwnęłam lekko głową, a potem położyłam się na nasłonecznionej, ciepłej ziemi przed chatką. Westchnęłam przewracając się na grzbiet.
-Co tym razem? -spytała zmęczonym głosem. Odsunęłam się na bok, odsłaniając rannego przybysza- Ach... Wejdźcie, szybko -powiedziała zadziwiająco spokojnie.
Nieznajomy wszedł do środka z rannym przewieszonym przez grzbiet i skierował się w wyznaczone przez szamankę miejsce w kącie chatki. Taiga spojrzała na mnie pytająco.
-N-nie, dziękuję -odpowiedziałam szybko zmuszając się na uśmiech. Wystarczyło mi emocji na dzisiaj i nie miałam zamiaru wchodzić jeszcze do środka.
-Jak chcesz -wzruszyła ramionami. Po chwili dodała- Nie martw się, zajmę się nim.
Kiwnęłam lekko głową, a potem położyłam się na nasłonecznionej, ciepłej ziemi przed chatką. Westchnęłam przewracając się na grzbiet.
<Sanguis? Reszta dla ciebie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz