Obudziłem się z potwornym bólem głowy.
- Co do…? – zacząłem mówić, ale przerwałem, sycząc z bólu,
gdy nieznajoma wilczyca przyłożyła mi do rany na głowie jakieś zielsko.
- Leż spokojnie. – powiedziała – Nic ci nie będzie, te zioła
czynią cuda.
- Co się stało? – spytałem oszołomiony.
- Mnie się pytasz? Może ten wilk, który cię tu przyniósł,
wie trochę więcej na ten temat.
- Ktoś mnie tu przyniósł?
- Przedstawia się jako Sanguis – oznajmiła szamanka – a wilczyca,
która go tu przyprowadziła, to Dream. Możesz iść ich poznać, jeśli chcesz,
tylko uważaj na szwy. Łatwo je zerwać. Rana na głowie nie jest głęboka, chociaż
zostawi bliznę, a ślady po tej drugiej, poważniejszej, niedługo zarośnie futro.
Zgłoś się do mnie za parę dni, posmaruję to wszystko jeszcze raz maściami
odkażającymi, tak dla pewności. Miałeś sporo szczęścia.
- Dziękuję. – wykrztusiłem, podnosząc się powoli. Bolało,
ale dało się przeżyć. Wyszedłem z chatki na świeże powietrze, ostrożnie
stawiając kroki.
Czekali na mnie oboje. Dream bardzo spodobało się moje imię,
ale Sanguis robił wrażenie pogrążonego we własnych myślach, choć zrobił na mnie
miłe wrażenie. Nie włączał się do rozmowy, gdy wilczyca opowiadała o swoich
planach na przyszłość.
- Co lubisz robić? – dopytywała się, gdy szliśmy przez las. Chciała
pokazać mi miejsce, w którym mieliśmy zamieszkać.
- Nie mam pojęcia. – wzruszyłem ramionami – Chyba w niczym
nie jestem jakoś szczególnie dobry.
- Uważajcie, jesteśmy na miejscu. – przerwał nam Sanguis.
Wyjrzeliśmy z zarośli. Po drugiej stronie polanki stał młody
jeleń, pochylając się nad jakimś listkiem. Zawładnął mną instynkt. Przykucnąłem
i nie zważając na rwący ból w boku, jednym susem dopadłem zwierzęcia, powalając
je na ziemię i przegryzając gardło, zanim zdążyło zdać sobie sprawę z tego, co
się dzieje. Obrzuciłem jelenia uważnym spojrzeniem i w momencie zaciągnąłem go
na drugą stronę polanki, gdzie czekały wilki, wpatrując się we mnie z podziwem.
- Zerwałeś sobie szwy, szamanka się wścieknie. - zauważył
Sanguis. Miał rację.
Dream uśmiechnęła się łagodnie.
- No to jedną rzecz mamy z głowy. – zachichotała –
Mirificusie, będziesz przywódcą łowców!
- Więc naprawdę stworzymy watahę? – spytałem z entuzjazmem.
- Tak. – odpowiedziała wilczyca z powagą. – Stworzymy watahę.
Powstań ku światłu, Firefly.
Twoja historia zaczyna się TERAZ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz