niedziela, 21 kwietnia 2013

Od Sanguisa CD Dream

Patrzyłem nieufnie, jak nieznana mi wilczyca układa rannego wygodnie i sadowi się przy nim, pospiesznie wyciągając z szafek kolorowe buteleczki.
- Jak ci na imię? – zagadnęła mnie, nie odrywając wzroku od wilka.
- Sanguis. – wymamrotałem.
- Co stało się temu tutaj, Sanguisie?
- Nie mam pojęcia. Potknąłem się o niego w lesie i przytaszczyłem tutaj.
Wilczyca nie odpowiedziała, zajęta przeczyszczaniem rany na boku Mirificusa. Przyglądałem się, jak sprawnymi ruchami zszywa jej poszarpane krawędzie i smaruje je dziwną, zieloną maścią, ale nie miałem siły dopytywać się, co dokładnie robi.
Wyszedłem przed domek, szukając wzrokiem wilczycy, która nas tu przyprowadziła. Leżała nieopodal. Podszedłem do niej, odruchowo wypatrując oznak zagrożenia.
- Wypadałoby się może przedstawić. – mruknąłem, zwalając się na ziemię koło niej – Jestem Sanguis.
- Dream. – kiwnęła głową przyjacielsko – Co z nim?
- Nie mam pojęcia.
Leżeliśmy przez chwilę w milczeniu, ale chyba tylko mi nie przeszkadzała panująca na polance cisza.
- Skąd jesteś, Sanguisie? – spytała Dream cicho – Zjawiliście się obaj tak nagle, że nie zdążyłam zapytać cię nawet o imię, o pochodzeniu nie wspominając.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Skąd jesteś, Sanguisie? KIM JESTEŚ, SANGUISIE?
Kim byłem? Wilkiem zagubionym we własnych emocjach, zatracającym się w żalu i rozpaczy, szukającym zemsty i nie znającym jej celu? Wiedziałem dobrze, że nieświadomie dokonałem zemsty już dawno temu, mordując, paląc i niszcząc stado, które przed dotarciem na pole bitwy wyrżnęło moją watahę. Co miało więc ukoić mój ból? Czy powiedzenie tego wszystkiego kompletnie nieznajomej wilczycy miało jakikolwiek sens?
Nie zrozumiała by.
- Pochodzę zza gór północnych. – odpowiedziałem tylko.
***
- Tutaj można by zamieszkać! – ucieszyła się Dream – Popatrz, jest idealnie! A tam, za drzewami, co za śliczna polanka, można by tam ćwiczyć! Coraz bardziej mi się tutaj podoba!
- Naprawdę zamierzasz tu zostać? – spytałem z powątpiewaniem.
- Założę się, że w okolicy jest więcej wałęsających się samotnie wilków. Moglibyśmy założyć watahę!
- Zaraz, zaraz. My?
- Daj spokój, przecież ty też nie masz dokąd iść. – wilczyca popatrzyła na mnie z przenikliwością – Co innego miałbyś zrobić? Będę świetną alfą, zobaczysz. Może ten ranny wilk też się dołączy?
- Alfą. – powtórzyłem powoli. Nie do końca mieściło mi się to w głowie.
- Uważasz, że nie dałabym rady? – Dream uniosła podbródek, uśmiechając się – W czym jesteś dobry, Sanguisie?
- Jestem wojownikiem – westchnąłem cicho.
- Świetnie! Będziesz przewodzić obronie stada, jeśli zajdzie taka potrzeba.
- Do tego trzeba by mieć stado.
- Nie marudź. My i ten ranny to już trójka. Na początek wystarczy.
- Nawet nie wiem, czy w ogóle zostanę tu na dłużej. – wymamrotałem.

Zostałem. Ale to już zupełnie inna historia.
<pozostaje nam jeszcze ostatnia część – Mirificus, można Cię prosić? ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz