„Szczegółowa encyklopedia świata przyrodniczego”
Cóż, to właściwie mogłem pominąć. Następna.
„Co kryje las – od runa po korony drzew”
Nic nowego. Dziękuję uprzejmie.
„Podróże u boku upływającego czasu”
O nie, to już kiedyś próbowałem przeczytać i nie zamierzam powtarzać tego błędu.
„Błędni we mgle”
Autor chyba miał na myśli siebie.
„Dlaczego nie warto pływać w wysuszonej rzece”
...
„Zatopione w bagnach”
Do tego starożytni Egipcjanie prawdopodobnie dodawali gratisową „Księgę umarłych”. Kto normalny szlaja się po bagnach bez prawdziwego przewodnika?
„To, co musisz wiedzieć, zanim przekroczysz próg domu”
Brzmi obiecująco. Szkoda, że napisano to ponad 200 lat temu. Przypuszczam, że świat mógł się odrobinę zmienić od tego czasu.
„1000 map, których w życiu nie widziałeś na oczy”
Ano nie widziałem. I nie zamierzam.
„Skoczne przygody psotnej wróżki z Landrynkowej Krainy”
Co? Skąd to się w ogóle wzięło na dziale podróżniczym?
Warknąłem zirytowany i z rezygnacją odłożyłem ostatnią książkę. Teoria, że na świecie nie pozostało już nic do odkrycia, powoli zaczynała mnie przekonywać.
- Sanguis? Nasir? – odwróciłem się, słysząc zaskoczony głos Animae.
- Witaj. – uśmiechnąłem się. Nasir skinął tylko głową znad książki, w którą intensywnie się wpatrywał.
- Szukacie czegoś do czytania? – spytała wilczyca, odkładając na najbliższy stół stosik książek – Może mogę coś wam podsunąć?
- Myślałem, że opiekujesz się szczeniętami, nie biblioteką? – wyszczerzyłem zęby.
- Teoretycznie. W praktyce spędzam tu większość wolnego czasu.
- Pomóc ci przenieść tu twoje posłanie? – zaoferowałem uprzejmie.
- Dzięki. – roześmiała się.
- Animae. – przerwał nam Nasir – Co to jest?
Podążyłem za jego wzrokiem aż to szczytu sterty książek przyniesionych przez Animae.
- Ta z wierzchu? – spytała wilczyca za zdumieniem – Nie sądziłam, że dzienniki historyczne mogłyby cię zainteresować. Zwłaszcza te autorstwa Delrosa.
- Skądś znam ten pseudonim. – wilk poderwał się, sięgając po książkę i otwierając ją na stronie tytułowej.
- To, co leży przed tobą, to czwarta część zapisków jednego z mniej znanych historyków pochodzących z Dellios. Gdy rozpoczynały się czasy okupacji Fellastii walczył u boku swoich rodaków, ale po zajęciu kraju zakochał się w dziewczynie, której brat zginął z jego ręki, broniąc własnego miasta. Możliwe, że mignęła ci jakaś wzmianka w „Rocznikach wojennych” autorstwa Geohta Hyneomiusa, ale większość pism Delrosa zaginęła przed przekroczeniem granicy. Mamy dostęp do ledwie kilku egzemplarzy jego dzienników, w dodatku nie do wszystkich części. Brakuje 7 i 11, a 5 nie zachowała się w całości.
- O czym pisał? – w głosie wilka wyczuwało się narastające podniecenie.
- O wojnie, inaczej używałby swojego prawdziwego nazwiska. – Animae podeszła do Nasira i przewróciła kilka stron, zatrzymując się na pięknie wyrysowanej mapie. – Z początku starał się przedstawić własny kraj w jak najlepszym świetle, ale już w drugim dzienniku można wyczuć rosnący podziw dla oporu stawianego przez Fellastyjczyków. Historia miłości do Mallaid jest opisana w 4 części, a od 5 Delros otwarcie przyznaje się do zmiany strony.
- Opowiedział się za buntownikami? – spytałem zaskoczony.
- Wystąpił przeciwko własnym rodakom. – Animae skinęła głową z powagą – W 6 części opisuje organizację nazywającą się Kelebarhini i grupującą buntowników w celu odzyskania władzy w Fellastii, w 7 prawdopodobnie przyznaje się do wstąpienia w jej szeregi, ale jak już wspominałam, ta część zaginęła w trakcie licznych prób przekazania wiedzy za granice okupowanego państwa.
- Dlaczego okupanci ścigają własnego historyka? – coś mi się nie zgadzało.
- Sanguisie, jakie to ma znaczenie?! – zniecierpliwił się Nasir – Mamy to, czego chcieliśmy! Skoro Delros był tak blisko członków Kelebarhini, to jego zapiski mogą okazać się lepszym źródłem niż jakakolwiek encyklopedia!
- Niewiele znajdziecie w encyklopediach. Dellios przykłada sporą wagę do zacierania śladów istnienia niepodległej Fellastii, to cud, że te dzienniki udało się przetransportować. Ale dlaczego tak bardzo interesuje was Klan Srebrnego Kryształu? Z tego co wiem, nie polują w tych okolicach.
Wsadziłem nos w książkę, pozostawiając Nasirowi udzielenie odpowiedzi.
< Nasir?>
Cóż, to właściwie mogłem pominąć. Następna.
„Co kryje las – od runa po korony drzew”
Nic nowego. Dziękuję uprzejmie.
„Podróże u boku upływającego czasu”
O nie, to już kiedyś próbowałem przeczytać i nie zamierzam powtarzać tego błędu.
„Błędni we mgle”
Autor chyba miał na myśli siebie.
„Dlaczego nie warto pływać w wysuszonej rzece”
...
„Zatopione w bagnach”
Do tego starożytni Egipcjanie prawdopodobnie dodawali gratisową „Księgę umarłych”. Kto normalny szlaja się po bagnach bez prawdziwego przewodnika?
„To, co musisz wiedzieć, zanim przekroczysz próg domu”
Brzmi obiecująco. Szkoda, że napisano to ponad 200 lat temu. Przypuszczam, że świat mógł się odrobinę zmienić od tego czasu.
„1000 map, których w życiu nie widziałeś na oczy”
Ano nie widziałem. I nie zamierzam.
„Skoczne przygody psotnej wróżki z Landrynkowej Krainy”
Co? Skąd to się w ogóle wzięło na dziale podróżniczym?
Warknąłem zirytowany i z rezygnacją odłożyłem ostatnią książkę. Teoria, że na świecie nie pozostało już nic do odkrycia, powoli zaczynała mnie przekonywać.
***
Jedno spojrzenie Nasira wystarczyło by upewnić mnie, że on również nic nie znalazł. Westchnąłem cicho, rozglądając się rozpaczliwie w poszukiwaniu pomysłów, ale milczące tomy ułożone na półkach nie były zbyt pomocne. - Sanguis? Nasir? – odwróciłem się, słysząc zaskoczony głos Animae.
- Witaj. – uśmiechnąłem się. Nasir skinął tylko głową znad książki, w którą intensywnie się wpatrywał.
- Szukacie czegoś do czytania? – spytała wilczyca, odkładając na najbliższy stół stosik książek – Może mogę coś wam podsunąć?
- Myślałem, że opiekujesz się szczeniętami, nie biblioteką? – wyszczerzyłem zęby.
- Teoretycznie. W praktyce spędzam tu większość wolnego czasu.
- Pomóc ci przenieść tu twoje posłanie? – zaoferowałem uprzejmie.
- Dzięki. – roześmiała się.
- Animae. – przerwał nam Nasir – Co to jest?
Podążyłem za jego wzrokiem aż to szczytu sterty książek przyniesionych przez Animae.
- Ta z wierzchu? – spytała wilczyca za zdumieniem – Nie sądziłam, że dzienniki historyczne mogłyby cię zainteresować. Zwłaszcza te autorstwa Delrosa.
- Skądś znam ten pseudonim. – wilk poderwał się, sięgając po książkę i otwierając ją na stronie tytułowej.
- To, co leży przed tobą, to czwarta część zapisków jednego z mniej znanych historyków pochodzących z Dellios. Gdy rozpoczynały się czasy okupacji Fellastii walczył u boku swoich rodaków, ale po zajęciu kraju zakochał się w dziewczynie, której brat zginął z jego ręki, broniąc własnego miasta. Możliwe, że mignęła ci jakaś wzmianka w „Rocznikach wojennych” autorstwa Geohta Hyneomiusa, ale większość pism Delrosa zaginęła przed przekroczeniem granicy. Mamy dostęp do ledwie kilku egzemplarzy jego dzienników, w dodatku nie do wszystkich części. Brakuje 7 i 11, a 5 nie zachowała się w całości.
- O czym pisał? – w głosie wilka wyczuwało się narastające podniecenie.
- O wojnie, inaczej używałby swojego prawdziwego nazwiska. – Animae podeszła do Nasira i przewróciła kilka stron, zatrzymując się na pięknie wyrysowanej mapie. – Z początku starał się przedstawić własny kraj w jak najlepszym świetle, ale już w drugim dzienniku można wyczuć rosnący podziw dla oporu stawianego przez Fellastyjczyków. Historia miłości do Mallaid jest opisana w 4 części, a od 5 Delros otwarcie przyznaje się do zmiany strony.
- Opowiedział się za buntownikami? – spytałem zaskoczony.
- Wystąpił przeciwko własnym rodakom. – Animae skinęła głową z powagą – W 6 części opisuje organizację nazywającą się Kelebarhini i grupującą buntowników w celu odzyskania władzy w Fellastii, w 7 prawdopodobnie przyznaje się do wstąpienia w jej szeregi, ale jak już wspominałam, ta część zaginęła w trakcie licznych prób przekazania wiedzy za granice okupowanego państwa.
- Dlaczego okupanci ścigają własnego historyka? – coś mi się nie zgadzało.
- Sanguisie, jakie to ma znaczenie?! – zniecierpliwił się Nasir – Mamy to, czego chcieliśmy! Skoro Delros był tak blisko członków Kelebarhini, to jego zapiski mogą okazać się lepszym źródłem niż jakakolwiek encyklopedia!
- Niewiele znajdziecie w encyklopediach. Dellios przykłada sporą wagę do zacierania śladów istnienia niepodległej Fellastii, to cud, że te dzienniki udało się przetransportować. Ale dlaczego tak bardzo interesuje was Klan Srebrnego Kryształu? Z tego co wiem, nie polują w tych okolicach.
Wsadziłem nos w książkę, pozostawiając Nasirowi udzielenie odpowiedzi.
< Nasir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz