środa, 20 sierpnia 2014
Od Farlilla cz. 3
Kiedy powróciłem do poszukiwań przejścia na drugą stronę kątem oka zauważyłem coś co przypominało mi biegnącego wilka. Postanowiłem nie zwracać na to uwagi. Znalazłem przewrócony pień. Deszcz lał niemiłosiernie, więc był on śliski, a na dnie wąwozu utworzyła się nie mała rzeczka. Miałem przeczucie, że gdzieś tam jest wataha. Pierwsze kroki były niepewne. Mniej więcej w połowie usłyszałem trzask. Drzewo pękało, a ja nie wiedziałem co robić. Zacząłem biec. Jedną łapą byłem po drugiej stronie, lecz spadłem. Woda okazała się głębsza niż myślałem. Targała mną na wszystkie strony, a ja próbowałem się czegoś uchwycić. Rąbnąłem głową w kamień i straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem rana na mych plecach krwawiła, zaś w mej głowie dudniło „Przychodzą z deszczem”…
niedziela, 17 sierpnia 2014
Od Sanguisa
Pierwsze parę dni mojej wyprawy pamiętam jak przez mgłę. Zaczęło się od pojedynczego tropu, który odnalazłem w czasie polowania, a potem wszystko potoczyło się błyskawicznie - powrót na tereny watahy, rozmowa z Dream na temat moich planów, pożegnanie z Mirificusem i Animae, na których wpadłem po drodze, a potem szalony bieg przez las, który zapoczątkował wszystkie następne wydarzenia. Nie pamiętam, żeby przez te parę dni jadł czy odpoczywał; wiem tylko, że moje łapy same niosły mnie do przodu, a wszystkie zmysły pochłonął ten jeden, jedyny cel, któremu poświęciłem się całkowicie i który wypełnił mój umysł, wypychając z niego wszystkie inne pragnienia. Ścigałem mordercę zbyt dobrze wyszkolonego, bym mógł sobie pozwolić na najmniejsze choćby potknięcie.
Z czasem tropy były coraz wyraźniejsze. Po tygodniu podróży wszedłem na tereny, na których zapach ściganego przeze mnie wilka był obecny niemalże wszędzie. Sam też zostawiałem za sobą wyraźne ślady, ale nie dbałem o to, czy to ja odnajdę jego, czy on mnie - ważne było jedynie, by go w końcu dopaść. Mogłem być członkiem nowej watahy, pomagać wszystkim dookoła i spędzać miło czas z przyjaciółmi, ale nie zapomniałem jeszcze, jak to jest być wojownikiem. I teraz ta wiedza miała mi się przydać.
CDN
Z czasem tropy były coraz wyraźniejsze. Po tygodniu podróży wszedłem na tereny, na których zapach ściganego przeze mnie wilka był obecny niemalże wszędzie. Sam też zostawiałem za sobą wyraźne ślady, ale nie dbałem o to, czy to ja odnajdę jego, czy on mnie - ważne było jedynie, by go w końcu dopaść. Mogłem być członkiem nowej watahy, pomagać wszystkim dookoła i spędzać miło czas z przyjaciółmi, ale nie zapomniałem jeszcze, jak to jest być wojownikiem. I teraz ta wiedza miała mi się przydać.
CDN
środa, 13 sierpnia 2014
Od Animae
- Oddawaj!
- Nie, to moje! Znajdź sobie własne!
- Zostaw to!
- Puść!
- Nie ma nawet mowy, oddaj!
- Au!
- ANIMAE!
Westchnęłam głęboko, lustrując wzrokiem kotłujące się na podłodze wilczki. Morphine była już na tyle dorosła, żebym mogła choć na chwilę posadzić ją w kącie i kazać się sobą zająć, ale Euphoria i Thalia były nie do zniesienia, gdy nie pozwalało im się wychodzić. Chyba nam wszystkim przydałaby się przerwa od leśnej nory, w której ukryłam się ze szczeniakami, gdy nastała zaraza.
Wstałam powoli i podeszłam do swoich podopiecznych. Jednym ruchem wyrwałam im będący przyczyną sporu patyk i z cichym chrupnięciem przełamałam go na pół, oddając każdej po kawałku. Odeszłam kawałek i wychyliłam się przez otwór wejściowy, lustrując otaczający nas las. Krzaki tuż koło mnie poruszyły się i wyłonił się z nich Mirificus, trzymający w pysku kilka świeżo zabitych królików.
- Nareszcie, - westchnęłam z ulgą - Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz. Zwariuję tu z tymi szczeniakami.
- Tym razem wracasz ze mną do domu. - odpowiedział wilk z zawadiackim uśmiechem, rzucając mi króliki prosto pod przednie łapy - Dream stwierdziła, że zaklęcia ochronne są wystarczające i nic więcej nam nie grozi.
- Jakieś wieści od Sanguisa?
- Na razie nie.
Odwróciłam się i napotkałam badawczy wzrok Morphine. Skinęłam lekko głową, by wstała i podeszła do bawiących się towarzyszek, po czym zostawiłam jej pozbieranie młodszej siostry i jej koleżanki, a sama wyszłam z Mirificusem na zewnątrz, z ulgą napełniając płuca świeżym powietrzem.
- Będzie tak jak dawniej? - spytałam z nadzieją, przełamując milczenie.
Wilk pokręcił głową.
- Na pewno nie. - odpowiedział cicho - Ale będzie dobrze.
- Nie, to moje! Znajdź sobie własne!
- Zostaw to!
- Puść!
- Nie ma nawet mowy, oddaj!
- Au!
- ANIMAE!
Westchnęłam głęboko, lustrując wzrokiem kotłujące się na podłodze wilczki. Morphine była już na tyle dorosła, żebym mogła choć na chwilę posadzić ją w kącie i kazać się sobą zająć, ale Euphoria i Thalia były nie do zniesienia, gdy nie pozwalało im się wychodzić. Chyba nam wszystkim przydałaby się przerwa od leśnej nory, w której ukryłam się ze szczeniakami, gdy nastała zaraza.
Wstałam powoli i podeszłam do swoich podopiecznych. Jednym ruchem wyrwałam im będący przyczyną sporu patyk i z cichym chrupnięciem przełamałam go na pół, oddając każdej po kawałku. Odeszłam kawałek i wychyliłam się przez otwór wejściowy, lustrując otaczający nas las. Krzaki tuż koło mnie poruszyły się i wyłonił się z nich Mirificus, trzymający w pysku kilka świeżo zabitych królików.
- Nareszcie, - westchnęłam z ulgą - Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz. Zwariuję tu z tymi szczeniakami.
- Tym razem wracasz ze mną do domu. - odpowiedział wilk z zawadiackim uśmiechem, rzucając mi króliki prosto pod przednie łapy - Dream stwierdziła, że zaklęcia ochronne są wystarczające i nic więcej nam nie grozi.
- Jakieś wieści od Sanguisa?
- Na razie nie.
Odwróciłam się i napotkałam badawczy wzrok Morphine. Skinęłam lekko głową, by wstała i podeszła do bawiących się towarzyszek, po czym zostawiłam jej pozbieranie młodszej siostry i jej koleżanki, a sama wyszłam z Mirificusem na zewnątrz, z ulgą napełniając płuca świeżym powietrzem.
- Będzie tak jak dawniej? - spytałam z nadzieją, przełamując milczenie.
Wilk pokręcił głową.
- Na pewno nie. - odpowiedział cicho - Ale będzie dobrze.
Od Mirificusa
Ciężkie chmury zwiastowały popołudniowy deszcz i naprawdę chciałbym posłuchać ich wskazówek i ukryć się gdzieś w ciepłych korytarzach watahy, ale miałem robotę do wykonania. W pewnym sensie nawet się cieszyłem, że mogę wyrwać się do lasu, bo widok szalejących w zarazie wilków wciąż prześladował mnie na każdym kroku. Nawet po opanowaniu plagi wszędzie zostały jej wspomnienia - ślady zakrwawionych pazurów na ścianach, rozkopane wejścia, zniszczone meble, młode drzewka powyrywane razem z korzeniami... Ziemia nasiąkła krwią, ale las pozostał spokojny, jeżeli tylko potrafiło się wyrzucić z pamięci głosy wyjących w opętaniu towarzyszy.
Biegłem szybko, by móc zakończyć polowanie przed nocą, ale wszędzie wokół czułem tylko zapach zarazy i zabitych przez nią wilków. By odnaleźć zwierzynę, musiałem zawędrować daleko od naszych terenów, a i wtedy nie miałem gwarancji powodzenia. Bez towarzystwa Sanguisa polowanie wydawało się męczarnią, choć kiedyś lubiłem przecież samotne wyprawy. Miałem nadzieję, że gdziekolwiek jest mój przyjaciel, niedługo wróci do domu... albo raczej tego, co z niego pozostało.
Biegłem szybko, by móc zakończyć polowanie przed nocą, ale wszędzie wokół czułem tylko zapach zarazy i zabitych przez nią wilków. By odnaleźć zwierzynę, musiałem zawędrować daleko od naszych terenów, a i wtedy nie miałem gwarancji powodzenia. Bez towarzystwa Sanguisa polowanie wydawało się męczarnią, choć kiedyś lubiłem przecież samotne wyprawy. Miałem nadzieję, że gdziekolwiek jest mój przyjaciel, niedługo wróci do domu... albo raczej tego, co z niego pozostało.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Od Farilla cz. 2
Zanim wyruszyłem zjadłem to co upolowałem wcześniej i napoiłem się w pobliskim źródle. Przekroczyłem próg jaskini i w mej głowie pojawiło się pytanie o kierunek w którym powinienem pójść. Postanowiłem iść prosto.
Po paru godzinach drogi stanąłem nad wąwozem. Ściana była za stroma, aby zejść. Musiałem przedostać się na drugą stronę. Postanowiłem poszukać mostu, albo czegoś takiego. Niestety nie mogłem niczego takiego znaleźć, więc postanowiłem upolować coś w pobliskim lesie i znaleźć jakąś kryjówkę.
Po udanym polowaniu udałem się na spoczynek do dziury pod obalonym drzewem.
CDN
Po paru godzinach drogi stanąłem nad wąwozem. Ściana była za stroma, aby zejść. Musiałem przedostać się na drugą stronę. Postanowiłem poszukać mostu, albo czegoś takiego. Niestety nie mogłem niczego takiego znaleźć, więc postanowiłem upolować coś w pobliskim lesie i znaleźć jakąś kryjówkę.
Po udanym polowaniu udałem się na spoczynek do dziury pod obalonym drzewem.
CDN
piątek, 8 sierpnia 2014
Od Farilla
Kiedy nadeszła zaraza uciekłem. Śmierć pierwszych wilków przypomniała mi rodzinę. Stchórzyłem. Uciekłem w nocy, gdy starsze wilki wynosiły martwe ciała.
Siedziałem w jaskini, a deszcz odgradzał mnie od świata. Myślałem o rodzinie, o ich śmierci i chęci zabicia mnie. Po pewnym czasie naszła mnie fala myśli o watasze, o tym jak mi pomogli nie zwariować. Poczułem się podle, że ich tak zostawiłem. Powinienem im pomagać. Pewnie teraz o mnie zapomnieli i stwierdzili, że nie żyje. Postanowiłem wrócić…
CDN
Siedziałem w jaskini, a deszcz odgradzał mnie od świata. Myślałem o rodzinie, o ich śmierci i chęci zabicia mnie. Po pewnym czasie naszła mnie fala myśli o watasze, o tym jak mi pomogli nie zwariować. Poczułem się podle, że ich tak zostawiłem. Powinienem im pomagać. Pewnie teraz o mnie zapomnieli i stwierdzili, że nie żyje. Postanowiłem wrócić…
CDN
Crystal - nowa członkini!
Wiek: 3 lata
Płeć: Samica
Zdolności:
-Iluzja - użytkownik potrafi utworzyć iluzję
-Klątwa
-Hipnoza - Polega on na zahipnotyzowaniu przeciwnika
Poziom mocy: I
Charakter: Crystal to odważna i śmiała wadera. Nie lęka się niczego. Crystal często się buntuje. Jest agresywna do obcych. Jest bardzo sprytna i inteligentna. Jej motto życiowe to: Trzeba się śmiać, wariatkę grać, szczęśliwą być i z życia drwić.
Stanowisko: Szpieg
Zauroczenie: "To nie w moim stylu..."
Rodzina: Żyje po za tą watahą.
Talizman:
Subskrybuj:
Posty (Atom)