- Oddawaj!
- Nie, to moje! Znajdź sobie własne!
- Zostaw to!
- Puść!
- Nie ma nawet mowy, oddaj!
- Au!
- ANIMAE!
Westchnęłam głęboko, lustrując wzrokiem kotłujące się na podłodze wilczki. Morphine była już na tyle dorosła, żebym mogła choć na chwilę posadzić ją w kącie i kazać się sobą zająć, ale Euphoria i Thalia były nie do zniesienia, gdy nie pozwalało im się wychodzić. Chyba nam wszystkim przydałaby się przerwa od leśnej nory, w której ukryłam się ze szczeniakami, gdy nastała zaraza.
Wstałam powoli i podeszłam do swoich podopiecznych. Jednym ruchem wyrwałam im będący przyczyną sporu patyk i z cichym chrupnięciem przełamałam go na pół, oddając każdej po kawałku. Odeszłam kawałek i wychyliłam się przez otwór wejściowy, lustrując otaczający nas las. Krzaki tuż koło mnie poruszyły się i wyłonił się z nich Mirificus, trzymający w pysku kilka świeżo zabitych królików.
- Nareszcie, - westchnęłam z ulgą - Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz. Zwariuję tu z tymi szczeniakami.
- Tym razem wracasz ze mną do domu. - odpowiedział wilk z zawadiackim uśmiechem, rzucając mi króliki prosto pod przednie łapy - Dream stwierdziła, że zaklęcia ochronne są wystarczające i nic więcej nam nie grozi.
- Jakieś wieści od Sanguisa?
- Na razie nie.
Odwróciłam się i napotkałam badawczy wzrok Morphine. Skinęłam lekko głową, by wstała i podeszła do bawiących się towarzyszek, po czym zostawiłam jej pozbieranie młodszej siostry i jej koleżanki, a sama wyszłam z Mirificusem na zewnątrz, z ulgą napełniając płuca świeżym powietrzem.
- Będzie tak jak dawniej? - spytałam z nadzieją, przełamując milczenie.
Wilk pokręcił głową.
- Na pewno nie. - odpowiedział cicho - Ale będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz