Już? Tak szybko? Jeden dzień wystarczył,
żebym z zagubionej samotniczki, błąkającej się po lasach przez całe
swoje dotychczasowe życie, przeobraziła się w członkinię watahy?
Brzmiało dziwnie.
Jestem Animae, a to moja wataha.
Poznajcie Animae, członkinię naszej watahy.
Animae jest teraz częścią naszej watahy.
Nie potrafiłam się przyzwyczaić. Dream poznała mnie z kilkoma wilkami, które akurat kręciły się w pobliżu.. Mirificus zdawał się być przepełniony entuzjazmem niezależnie od tego, o co chodziło - czułam, że go polubię. Przedstawił mi Sanguisa, ale on, choć uprzejmy i niewiele starszy ode mnie, trochę mnie onieśmielał. Poznałam też Pumpkin, dość pewną swojego zdania, ale naprawdę sympatyczną wilczycę, wilka zwanego Akaymon, który urodą prawie dorównywał Sanguisowi, ale nie wydawał się być zbyt towarzyski i wreszcie Novę, która zaskoczyła mnie swoją spostrzegawczością. Mogłabym spędzić resztę wieczności, spacerując po terenach watahy i chłonąc unoszącą się w powietrzu atmosferę, obserwując żyjące obok siebie wilki i zatapiając się w marzeniach. Mogłabym zostać tu na zawsze - żyć w otoczeniu przyjaznych mi wilków, oduczyć się wzdragania się na dźwięk obcych kroków i zacząć robić coś innego niż tylko starać się przetrwać. Mogłabym przestać uciekać.
To był dobry plan. Kilka dni zajęło mi przyzwyczajenie się do faktu, że wokół mnie są inne wilki. Dream okazała się istnym aniołem - oprowadziła mnie po całym terenie, wprowadzając w historię lasu, watahy i jej poszczególnych członków, zwracając uwagę na specyfikę życia w społeczności i szczegóły, jakie bez jej pomocy by mi umykały. Z Mirificusem też dogadywałam się całkiem nieźle. To on pokazał mi bibliotekę, dość dobrze wyposażoną i przede wszystkim spokojną, w której uwielbiałam spędzać chłodne wieczory, zatapiając się w książkach i tak dobrze znajomej mi samotności.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mogła żyć w ten sposób, ale najważniejsze jest, że dołączenie do watahy Firefly nie było końcem mojej przygody.
To był dopiero początek.
Jestem Animae, a to moja wataha.
Poznajcie Animae, członkinię naszej watahy.
Animae jest teraz częścią naszej watahy.
Nie potrafiłam się przyzwyczaić. Dream poznała mnie z kilkoma wilkami, które akurat kręciły się w pobliżu.. Mirificus zdawał się być przepełniony entuzjazmem niezależnie od tego, o co chodziło - czułam, że go polubię. Przedstawił mi Sanguisa, ale on, choć uprzejmy i niewiele starszy ode mnie, trochę mnie onieśmielał. Poznałam też Pumpkin, dość pewną swojego zdania, ale naprawdę sympatyczną wilczycę, wilka zwanego Akaymon, który urodą prawie dorównywał Sanguisowi, ale nie wydawał się być zbyt towarzyski i wreszcie Novę, która zaskoczyła mnie swoją spostrzegawczością. Mogłabym spędzić resztę wieczności, spacerując po terenach watahy i chłonąc unoszącą się w powietrzu atmosferę, obserwując żyjące obok siebie wilki i zatapiając się w marzeniach. Mogłabym zostać tu na zawsze - żyć w otoczeniu przyjaznych mi wilków, oduczyć się wzdragania się na dźwięk obcych kroków i zacząć robić coś innego niż tylko starać się przetrwać. Mogłabym przestać uciekać.
To był dobry plan. Kilka dni zajęło mi przyzwyczajenie się do faktu, że wokół mnie są inne wilki. Dream okazała się istnym aniołem - oprowadziła mnie po całym terenie, wprowadzając w historię lasu, watahy i jej poszczególnych członków, zwracając uwagę na specyfikę życia w społeczności i szczegóły, jakie bez jej pomocy by mi umykały. Z Mirificusem też dogadywałam się całkiem nieźle. To on pokazał mi bibliotekę, dość dobrze wyposażoną i przede wszystkim spokojną, w której uwielbiałam spędzać chłodne wieczory, zatapiając się w książkach i tak dobrze znajomej mi samotności.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mogła żyć w ten sposób, ale najważniejsze jest, że dołączenie do watahy Firefly nie było końcem mojej przygody.
To był dopiero początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz