niedziela, 12 stycznia 2014

Od Dream CD Mirificusa

Obudziłam się w dziwnym miejscu. Nie byłam w stanie określić czasu, bo wszystkie okna zasłonięte były grubymi kurtynami. Wnętrze pokoju oświetlała jedynie dość stara lampa o magicznym źródle energii. Właściwie to jedynie ona była tu czymś niezwykłym. Sama nie wiedziałam, czy jednak nie współczuć ludziom, którzy udawali się do tego szamana w nadziei szybkiego wyzdrowienia. Tymczasem byli oszukiwani wszystkimi błyskotkami wiszącymi pod sufitem, gdyż każda z dolegliwości musiała znikać w sposób naturalny - czyli zwykle uciążliwy i długi. Chyba, że ci ludzie znali jakiś niezwykły sposób ukrywania magii przed zmysłami.
Najbardziej jednak szkoda mi było Mirificusa, który musiał radzić sobie sam w nowej postaci. Nie chcę przez to powiedzieć, że w niego wątpiłam, po prostu mam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam mu  o planie awaryjnym wcześniej. Tymczasem skoro leżę tu w ciepłej pościeli jak najbardziej żywa, chyba nie poszło źle.
Rozejrzałam się uważnie dookoła wypatrując czegoś znajomego. Niestety nowo nabyte książki Mirificus wziął chyba ze sobą, bo nie było w pokoju ani jego, ani wypożyczonych przedmiotów.
I tak przez kolejne parę godzin. W końcu znudziło mi się odpoczywanie i postanowiłam sama go poszukać. Otwierałam po kolei wszystkie napotkane drzwi, nigdzie jednak nie znalazłam nic ciekawego.
-Mirificus! - krzyknęłam  najgłośniej jak tylko mogłam. Zero odpowiedzi.
W nienajlepszym nastroju wróciłam do pierwszego pomieszczenia, w którym się obudziłam. Próbowałam zasnąć, przeszkadzały mi jednak obawy o mojego przyjaciela. Chyba nie wrócił do Watahy beze mnie...?

<Mirificus? :P>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz