- Witam. – powiedziałem z zaskoczeniem, obrzucając nieznanego mi wilka uważnym spojrzeniem. Wyglądał, jakby miał się zaraz przewrócić. – Czy mogę ci jakoś pomóc?
- Nazywam się Farill. – wymamrotał nieznajomy – Przepraszam, czy naruszyłem twój teren? Potrzebuję tylko schronienia na jedną noc…
- Wydaje mi się, że potrzebujesz więcej niż schronienia. – pokręciłem głową – Przede wszystkim trzeba cię opatrzyć, ta rana nie wygląda zbyt dobrze. Chodź, zaprowadzę cię do naszej szamanki, ona będzie wiedziała, co robić.
- Dziękuję. – wymamrotał Farill z ulgą – Nie spodziewałem się spotkać nikogo na tych terenach…
- Nasza wataha mieszka tu od niedawna, ale nie mamy nic przeciwko obcym. Mam na imię Sanguis i chwilowo zastępuję naszą alfę.
- Nie będzie jej przeszkadzać, jeśli zostanę tu na parę dni?
- Myślę, że bardziej wkurzyłaby się, gdybym pozwolił ci gdzieś iść w tym stanie. Masz własną watahę?
- Już nie. – wymamrotał wilk. Coś powstrzymało mnie przed wypytywaniem go o dalsze szczegóły.
- Więc możesz zostać z nami. Dream jest otwarta na nowych członków, zresztą pozostali też.
- Jak na razie marzę tylko o tym, żeby pójść spać i zapomnieć o wszystkim. – odpowiedział Farill cicho.
- Jesteśmy już pod chatką szamanki. Możesz oprzeć się o moje ramię. – zaproponowałem – Taiga jest naprawdę cudotwórczynią, wyleczy twoją ranę szybciej niż się spodziewasz.
Pchnąłem drzwi chatki i wprowadziłem ociekającego wodą wilka do środka. Szamanka zerwała się na równe nogi, dopadając nas jednym susem i pomagając mi ułożyć Farilla wygodnie.
- A temu co się stało, na litość? – spytała zdumiona, wpatrując się w osłupieniu z ranę na grzbiecie wilka – Takiej wydzieliny nie widuje się na co dzień, wygląda mi to na robotę demona i to piekielnie doświadczonego w walce. Kto cię tak urządził?
- Nie uwierzysz, ale moja własna rodzina. – mruknął wilk ponuro.
- Możesz to wyleczyć? – spytałem zaniepokojony.
Taiga skinęła głową, w skupieniu zmywając maź z sierści Farilla i odsłaniając paskudną ranę z rodzaju tych, które goją się miesiącami.
- Lepiej będzie, jeśli trochę tu zostaniesz, mój drogi. – wymruczała do wilka, pochylając się nad nim z igłą i nicią – Zagojenie tego może chwilę potrwać.
- Więc mogę przyłączyć się do watahy? – spytał, rzucając mi zaniepokojone spojrzenie.
Uśmiechnąłem się zawadiacko.
- Właśnie to zrobiłeś. – odpowiedziałem.
< Farill, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz