-Nie przejmuj się -odpowiedziałam przyjaznym tonem. Zdążyłam zauważyć, że Rozalia tylko po głosie może odczytywać uczucia- Lubię gości.
Na te słowa wilczyca wyraźnie się uspokoiła.
-Widzę, że długo podróżowałaś? -ciągnęłam dalej rozmowę.
Kiwnęła głową.
-Jak do tej pory w żadnej z watah nie byłam mile widziana...
-Więc będę pierwsza, która ci zaproponuje przyjęcie? -spytałam radośnie.
-No... tak. -wilczyca rozpromieniła się- Na prawdę mogę dołączyć?
-Oczywiście!
Zaprowadziłam Roz do Głównej Kwatery i zajęłam się procedurami związanymi z przyjmowaniem nowych członków.
-Witaj w domu! -oznajmiłam po wpisaniu kilu informacji do księgi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz