Pewnego deszczowego poranka, stała się najgorsza rzecz w moim życiu. Wstałam jak zawsze, bardzo wcześnie spodziewając się kolejnej lekcji nauki polowania z mamą. Gdy otworzyłam oczy nie zobaczyłam w jaskini nikogo. Zaczęłam nawoływać całą watahę.
-Mamo! - wołałam. Nikt jednak nie odpowiadał. Postanowiłam wyjść z jaskini zobaczyć czy może po prostu zasnęli gdzieś za jaskinią. I wtedy moje serce przeszył ostry ból. Zobaczyłam martwe ciała całej watahy. Zaczęłam bezgłośnie płakać. Nie mogłam znieść myśli, że już nigdy nie poczuje miłości, jaką dawała mi moja mama. Nikt nie nauczy mnie polować, nikt...Przerwałam swoje rozmyślania, uświadomiwszy sobie, że czyha na mnie niebezpieczeństwo. Kto zamordował moich rodziców, zamorduje i mnie! Musiałam uciekać i to natychmiast. Wędrowałam samotnie, nie łudząc się, że sobie poradzę. Wiedziałam, że prędzej czy później coś mi się stanie i najzwyczajniej w świecie umrę z głodu. Wędrowałam 3 lata, zatrzymując się na jakiś czas w różnych watahach. W końcu gdy zmęczyło mnie życie krótkiego osiedlania się, postanowiłam zaufać jednej watasze, której nigdy nie opuszczę. Gdy pewnej ciemnej i chłodnej nocy padłam w lesie ze zmęczenia, usłyszałam jakiś obcy głos. Był to głos jakiejś wadery. Otworzyłam oczy, wyczuwając podstęp.
-Kim jesteś? - spytałam złowrogo.
-Jestem Samicą Alfa watahy Firefly. Mam na imię Dream. - mówiła.
-Wr..-warczałam mimowolnie. - Jestem Elvira.
-Dołączysz do nas? - uśmiechnęła się Alfa, przyjaźnie. Zdziwił mnie jej gest, ale pozytywnie.
-Pewnie! - zyskiwałam do niej zaufanie. Przedstawiła mnie reszcie watahy i tak oto się tu znalazłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz