wtorek, 9 lipca 2013

Od Novy

Dzień był pochmurny, a ciężkie powietrze zdawało się być przepełnione żalem, który napełniał umysł i duszę. W takie dni zwykle leżę pod drzewem i śpię, ale dziś było inaczej. Zdecydowałam się przezwyciężyć lenistwo i niezbyt śpiesznym krokiem z Góry Samon skierowałam się na zachód. Od dawna chciałam zobaczyć słynny wąwóz. Słyszałam, że dalej tam jest Czarny Las, miejsce dość parszywe, jeśli się go dobrze nie zna. Czemu miałabym się z nim nie zaprzyjaźnić? Przebiegałam przez tereny watahy z czujnie nastawionymi uszami węsząc co chwila. Uniosłam pysk do góry, gdy do mych nozdrzy dobiegł niepokojący zapach. Coś jest nie tak. Ponownie wciągnęłam powietrze, a razem z nim tę woń. Dziwny zapach wilka o sierści pachnącej wilgotną glebą i pyłem. Niewiele myśląc pobiegłam w stronę… samca? Zdałam się całkowicie na mój węch. Oby mnie nie zawiódł. 
Wypadłam spomiędzy drzew przystając. Poczułam na sobie złowrogie spojrzenie złoto-czerwonych ślepi. W odległości kilku metrów od mojej osoby stał masywny, dojrzały samiec o szaro-brązowej sierści z blizną na lewym oku. Wilk wyszczerzył lekko zęby i położył po sobie uszy na znak nieufności.
Na pewno nie pochodził z tych terenów. Usiadłam z powagą na pysku widząc jego postawę. Nie mam zamiaru go zatrzymywać, może mnie zignorować, zaatakować, lub uspokoi się i pozwoli wykonać mi pierwszy krok. Wilk schował kły i cofnął się trochę, a potem przysiadł przechylając lekko głowę na bok. 
-Kim jesteś?-zapytałam łagodnie, ale bez przyjaznego tonu.
-Chyba nie powinno... Cię to interesować.-mruknął niskim głosem i uniósł dumnie głowę. Wyglądał tak, jakby walczył sam ze sobą by nie rzucić się na mnie. Jego wypłowiałą brązowo-siwą sierść rozwiał nagły podmuch wiatru. Znowu poczułam ten nietypowy zapach. 
- Niby racja.- powiedziałam mrożąc powieki.- W takim razie, po co wstępujesz na nasze tereny? - zapytałam. Kurczę, chyba go tymi pytaniami rozdrażnię. Ile osób już tak wkurzyłam zadając proste pytania?
-Praktycznie każdy teren należy do jakiejś watahy, a ja nie potrafię przefrunąć nad ,,waszymi" terenami.-mruknął z ironią.-Mutantem ze skrzydłami nie jestem... Rzeczywiście zaczynał robić się nieco rozdrażniony.
- Nie wystarczyłoby odpowiedzieć "podróżuję, nie zabawie tu długo?" - mruknęłam od niechcenia. Nieznajomy naprawdę chyba się na mnie rzuci wkrótce, nie jest to zbyt kusząca propozycja. - Chyba nie mam wyboru jak cię zostawić w spokoju. - dodałam i podniosłam się ruszając w swoja stronę. Nie wydaje mi się, by reszta wilków przywitała go tak "spokojnie", jak ja. Szkoda.
<Akaymon, kontynuuj proszę.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz