piątek, 12 lipca 2013

Od Zeeka CD Larien

- Eh, udało ci się - westchnąłem. - Więcej tak mnie nie oszukasz.
- Na pewno? - Larien uniosła jedną brew.
- Tak - wstałem i razem poszliśmy do zatoki. Gdy dotarliśmy na miejsce, znaleźliśmy sobie miłe miejsce na piasku i usiedliśmy.
- Ale tu pięknie - powiedziałem.
Larien nie odpowiedziała. Niespodziewanie rzuciła się na mnie i stoczyliśmy się do wody. Ja leżałem na plecach na piasku, a wadera wylądowała na mnie, lecz szybko zeszła. Ja też się podniosłem.
- Wchodzimy głębiej? - zaproponowałem.
- Jasne, jeśli mnie dogonisz! - Wilczyca wskoczyła głębiej. Ja za nią. Było super. Chlapaliśmy się wodą, nurkowaliśmy w wielkich falach nadpływających do nas.
Podpłynęliśmy do jakiejś wodnej jaskini dość daleko od brzegu i weszliśmy do niej. Schowaliśmy się przy jednym z kamieni, aby nie tryskały na nas fale. Jaskinia była dość duża i bardzo piękna.

Chwilę tam siedzieliśmy.
- Nie sądzisz że inni mogą nas już szukać? - spytała Larien.
- Nie obchodzi mnie to - odparłem. - Ja mogę tu siedzieć cały tydzień z tobą.
- Konkretnie ze mną? - spytała Larien w zamyśleniu.
Milczałem przez chwilę, ale zdecydowałem się że nie będę kłamał.
- Tak. Z tobą.
- To miłe - powiedziała wilczyca i lekko się zarumieniła.
Uśmiechnąłem się.
- Uch! Ale męczące było to pływanie - zaśmiała się Larien. - Może utniemy tu sobie małą drzemkę?
- Dobrze.
Zasnęliśmy.
Śniła mi się Larien. Leżała obok mnie. Widziałem ją. Była ze mną. Śpiąc wyglądała jak… anioł.
Obudziłem się. Larien jeszcze spała obok mnie. Wyjrzałem na morze i zobaczyłem że idzie przypływ. Minutę później jaskinię zaczęła zalewać woda, która obudziła Larien.
- Co się dzieje? – spytała.
- Przypływ. Nie bój się. Nic nam nie zrobi.
- Nie boję się.
Rozejrzałem się szukając wyjścia. Postawiłem jeden krok prawą łapą, ale pośliznąłem się i popchnąłem Larien, która z kolei wpadła na wystający ostry kryształ i rozcięła sobie łapę. Pisnęła krótko i podniosła łapkę. Na niej pojawiło się długie rozcięcie. Jej biała sierść została splamiona krwią.
- To… to nic – powiedziała nieco z bólem. – Możemy płynąć na brzeg.
- Nie możesz płynąć – zaprotestowałem. – Stracisz krew i to dużo. Czekaj – rozejrzałem się. – Tam, w głębi jaskini jest wzniesienie, woda tam nie dostanie. Chodźmy tam.
Pomogłem iść Larien i już po chwili byliśmy na wzniesieniu tej jaskini. Wilczyca położyła się.
- Przepraszam cię za to – powiedziałem przepraszającym tonem.
- Spoko – odparła.
Obejrzałem jej łapę.
- Nieciekawa rana – pokręciłem głową. – Nie mam tu nic żeby cię opatrzyć. Musisz wytrzymać.
Przybliżyłem moją łapę do jej głowy i delikatnie położyłem jej głowę na ziemi.
- Spróbuję zatrzymać krwotok, a potem wrócimy do domu.
Ścisnąłem jej łapę i trzymałem ją przez kilka minut. Powtarzałem to kilka razy. W końcu krew przestała upływać.
- Zdolny jesteś – pochwaliła Larien.
Wzruszyłem ramionami.
- Odzyskałaś siły?
- Mniej więcej.
- To właź mi na plecy. Będę cię niósł.
Larien wyglądała na bardzo zdziwioną, ale wykonała rozkaz. Poniosłem ją do wyjścia z jaskini.
- Teraz staraj się trzymać łapę nad wodą – powiedziałem i wskoczyłem z Larien na plecach do wody. Zacząłem płynąć. Było ciężej niż się spodziewałem. Co jakiś czas wpadałem całkiem pod wodę. Ale zależało mi życiu Larien. Więc się nie poddałem. W końcu wyszliśmy na brzeg. Położyłem Larien w cieniu, a sam zacząłem szukać czegoś, aby ją opatrzyć. Znalazłem kilka bawełnianych kłaczków i lecznicze zioła. Zrobiłem jej opatrunek. Larien trochę odpoczęła i usiadła.
- Przykro mi że ta rand… znaczy wycieczka tak się skończyła. Jak chcesz to wracaj do watahy. Ja nie chciałbym zostać z takim gamoniem jak ja – odwróciłem wzrok.

(Larien, Cd? Przepraszam że musiałaś długo czekać na dokończenie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz